Echo Maryi Królowej Pokoju
Strona Główna » Menu » Menu Górne » Strona Główna » Nowość Wydawnictwa ! Żywot św. Jana Chrzciciela

Nowość Wydawnictwa ! Żywot św. Jana Chrzciciela


Chrzest Jezusa w Jordanie

Pewnego dnia, święty Jan jak zwykle udzielał chrztu i przemawiał nad Jordanem, kiedy nagle poczuł z natchnienia Bożego, że zbliża się tam Mesjasz. W Świętym rozpaliło się żywe pragnienie zobaczenia, adorowania oraz ukazania Go zgromadzonemu ludowi. Wiele różnych osób zbiegło się, by przyjąć chrzest. Podczas gdy Święty chrzcił, nadszedł Zbawiciel o miłym wyglądzie, porywającym serca tych, którzy na Niego patrzyli. Gdy tylko pojawił się w oddali, święty Jan dostrzegł Go i rozpoznał, mimo że nigdy Go wcześniej nie widział. Prekursor poznał swojego Pana, poznał ukrytą w Nim boskość, ponieważ została ona objawiona oczom Jana, który tyle się trudził dla chwały Jezusa.

Gdy tylko Go ujrzał, wyciągnął rękę, wskazał Go palcem ludowi i zawołał: Oto Baranek Boży, oto Ten, który gładzi grzechy świata. Święty Prekursor poruszył się z radości i napełnił się niezwykłym weselem. Zapłonął cały na twarzy z żaru, który czuł w sercu względem Jezusa. Skoro poruszył się już w łonie matki, o ileż bardziej poruszył się teraz, gdy nie był już ograniczony. Serce mocno biło mu w piersi, a jego oczy iskrzyły z ogromnej pociechy i wesela. Był napełniony tak wielkim szacunkiem i tak wielką czcią, że ledwo zdołał utrzymać swój wzrok na Jezusie. Zbawiciel podszedł bliżej, zaś wszyscy przyglądali Mu się uważnie. Jezus ustawił się pomiędzy zgromadzonymi, by tak samo jak oni przyjąć chrzest.

Święty Jan uklęknął na ziemi i oddał Mu pokłon, jednak Zbawiciel nie pozwolił mu na to, chcąc otrzymać chrzest od niego. Pomiędzy nimi doszło do szlachetnego sporu. Jan wzbraniał się przed dokonaniem obrzędu, mówiąc, że to on potrzebuje zostać ochrzczonym, a nie udzielać chrztu swojemu Panu. W końcu święty Jan, uległszy prośbom swojego Pana, z niewypowiedzianą czcią i bojaźnią wobec majestatu Zbawiciela, ochrzcił Go.

W tym momencie, nad głową Mesjasza pojawił się Duch Święty w postaci gołębicy, którą ze zdumieniem i podziwem dostrzegli wszyscy obecni, i dał się słyszeć głos Przedwiecznego Ojca, który mówił: To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie! Wszyscy zgromadzeni doznali jeszcze większego zachwytu i z osłupienia nie zdołali wypowiedzieć żadnego słowa; zostali napełnieni niezwykłą pociechą i nabożną bojaźnią. Po przyjęciu chrztu Mesjasz zatrzymał się dłuższą chwilę ze swoim umiłowanym Prekursorem. Obydwaj cieszyli się, że mogą ze sobą porozmawiać, zważywszy że przez długi czas byli pozbawieni tej pociechy. Święty Jan został jeszcze bardziej uświęcony i rozpalony miłością z obecności swojego Pana, który zaraz potem odszedł i udał się na pustynię. Jezus, zwróciwszy się do obecnych, powiedział parę słów pochwały dla świętego Jana. Wszyscy z uwagą słuchali tego, co mówił Mesjasz, wzrósł w nich szacunek i opinia o świętym Janie.

Prekursor chętnie podążyłby za swoim Panem, gdyż bardzo pragnął cieszyć się Jego słodkim towarzystwem, jednak pozostał na miejscu, by wypełniać Bożą wolę; a nie było to małe wyrzeczenie dla Świętego – pozbawić się drogiej i upragnionej obecności Mesjasza. Niemniej jednak był zadowolony z wypełniania woli Bożej oraz z realizowania zadania wyznaczonego mu przez Boga. Po odejściu Zbawiciela uczniowie świętego Jana i inni rozmawiali o tym, co się wydarzyło oraz o tym, co powiedziano na temat Świętego. On zaś coraz bardziej się uniżał, mówiąc, że nie jest nawet godzien sprawować roli najlichszego sługi Mesjasza, jaką było rozwiązywanie sandałów. Nasz Święty uczuł później pewnego rodzaju tkliwą czułość względem Mesjasza i zdawało mu się, że topnieje na myśl o cierpieniach, jakie Jezus miał znieść na tej pustyni, będąc tak szlachetnej i delikatnej budowy. Jakże bardzo Mu współczuł! Cierpiał niewypowiedzianą udrękę z niemożności przebywania z Nim na pustyni.

Postanowił jednakże na równi ze Zbawicielem cierpieć głód i pragnienie, rezygnując ze znikomej ilości pożywienia, jakim zwykł się karmić oraz z wody do picia. W czasie pobytu Mesjasza na pustyni święty Jan dalej udzielał chrztu, czekając z utęsknieniem na Jego powrót. Przed odejściem Mesjasz oznajmił mu, że po czterdziestu dniach powróci i wstąpi do niego, by ponownie się z nim zobaczyć. Nasz Święty nie mógł doczekać się tej chwili – tak wielkie było jego pragnienie ponownego ujrzenia Zbawiciela. Przez całe czterdzieści dni nie zajmował się niczym innym, jak tylko głoszeniem przedziwnych cnót Mesjasza i Jego zasług. Mówił o tym w taki sposób, że i w duszach jego słuchaczy rozpalało się pragnienie i tęsknota za ponownym i szybkim ujrzeniem Zbawiciela.

 

     
  • Bieżące wydanie w formacie PDF "Echa Medziugorja" zawiera tylko 1 stronę wydania papierowego. Osoby zainteresowane otrzymywaniem pełnej wersji „Echa” drogą elektroniczną, proszone są o podanie swoich danych ... (czytaj więcej)