Echo Maryi Królowej Pokoju
Strona Główna » Menu » Menu Górne » Archiwum » Maryjny bloger i jego pielgrzymka

Maryjny bloger i jego pielgrzymka

Od lat Medziugorje stanowi jedno z najważniejszych miejsc pielgrzymkowych na świecie. Mimo, że przybywający tam wierni podróżują zazwyczaj standardowymi środkami transportu, coraz częściej słyszy się także o tych, którzy podejmują trud pieszej pielgrzymki. Te indywidualne inicjatywy nie osiągnęły jeszcze takiej popularności, jaką cieszą się chociażby sięgające swą tradycją średniowiecza pątnicze szlaki do Santiago de Compostela, czy Rzymu. Niemniej wędrówka do tętniącego religijną żywotnością Medziugorja może stanowić bardzo kuszącą propozycję, dla wszystkich tych, którzy mają potrzebę radykalnego ożywienia swej wiary. 22-letni Bartek Krakowiak z Warszawy nie jest pierwszym Polakiem, który pieszo wyruszył znad Wisły do Medziugorje.Dzięki temu, że swoją podróż szczegółowo opisywał na swoim facebookowym blogu, dając przy tym szczere świadectwo swej wiary sprawiły, że dla wielu stał się największym pielgrzymem lata 2017.

Zanim w czerwcu tego roku Bartek nastawił kompas i ruszył w kierunku Bałkanów, przejść musiał znacznie dłuższą i trudniejszą pielgrzymkę. Mimo młodego wieku miał za sobą szereg trudnych doświadczeń zwieńczonych niełatwą drogą do nawrócenia. Jak sam opisuje na swoim blogu, dzieciństwo naznaczone było traumą, której źródłem był alkohol. Pijący i znęcający się nad rodziną ojciec nie ułatwiał Bartkowi w wykształceniu odpowiednich relacji z Bogiem Ojcem. Gdy w pewnym momencie matka postanowiła opuścić zniewolonego przez nałóg męża, Bartek stał się jednym z tych tysięcy nieszczęśliwych dzieci, którym przyszło dorastać w niepełnej rodzinie. Jak to często w takich przypadkach bywa, głównym wychowawcą stała się ulica. Jako nastolatek wiedział, czym jest picie, ćpanie, czy też kradzież. W dorosłość wchodził z życiorysem osiedlowego rzezimieszka, którego „na ludzi” nie wyprowadził nawet poprawczak. W okresie tym Bóg dla Bartka nie istniał. Przełomem okazało się dramatyczne doświadczenie, gdy jego dziewczyna poroniła 6-miesięczne dziecko. Wtedy pojawił się bunt i pierwsze pytania egzystencjalne. Z czasem Bartek poczuł potrzebę klęknięcia przy kratkach konfesjonału, wyjazdu na rekolekcje. Rozpoczęło się nawrócenie, w którym Bartek miał sposobność niemal namacalnego doświadczenia łaski Zbawiciela. Jeden z księży słuchając jego historii, powiedział mu „jesteś jak św. Paweł”. Choć porównanie wynikało w głównej mierze z faktu niespodziewanego nawrócenia, to podobieństwo do Apostoła z Tarsu wydaje się być w przypadku Bartka bardziej wieloaspektowe.  Św. Paweł odbył przecież szereg podróży, w czasie których permanentnie komunikował się ze swoimi współwyznawcami.

Nawrócenie nie jest łaską, której otrzymanie gwarantuje pełne zabezpieczenie przed ponownymi upadkami. Nie wszystko w życiu Bartka układało się tak, jakby tego pragnął. Pojawiły się momenty, w których słaba ludzka natura nie podołała w walce z pokusami złego, którego na swoim blogu Bartek zawadiacko nazywa „pajacem”. W pewnym momencie chłopak poczuł potrzebę wejścia w głąb siebie, by na nowo poukładać relację z Bogiem. W tym celu postanowił pieszo wyruszyć do Medziugorja. 5 czerwca 2017 roku rozpoczął liczącą 1300 km podróż. Wyruszył, jak sam zaznacza: „z nadzieją na wolność i lepsze życie”. Zgodnie z ewangelicznym nakazem na drogę nie wziął ani pieniędzy ani specjalnego prowiantu (Mt 10,10). Miał za to głęboką wiarę, że Ta, do której zmierza nie opuści go w potrzebie. Do celu Bartek dotarł 1 sierpnia 2017 r. Był brudny, potwornie zmęczony, niewyspany ale niezmiernie szczęśliwy, tym bardziej, że w Medziugorju pojawił się w momencie rozpoczęcia 28 festiwalu młodych.

 

 Szczegółowe sprawozdanie z tej ekstremalnej  pielgrzymki znajduje się na założonym przez Bartka blogu „z buta do Maryi”. Pomysł jego utworzenia pojawił się już po pierwszych kilku dniach pielgrzymowania. W regularnych wpisach Maryjny pątnik opisywał swoje podróżnicze przygody i towarzyszące im przeżycia wewnętrzne. W ciągu całej, trwającej ponad 50 dni pielgrzymki, gdy Bartek przemierzył bezdroża Polski, Słowacji, Węgier, Chorwacji i Bośni, jego stronę polubiło blisko 16 tys. osób. Wielu z nich powierzało Bartkowi osobiste intencje, prosząc aby zaniósł je do Matki Bożej. W czasie swej wędrówki warszawski pielgrzym doświadczał nie tylko zmęczenia, czy też pogody lub niepogody. Przemierzając dziesiątki kilometrów dziennie miał okazję doznać także ludzkiej życzliwości i obojętności. Były miejsca gdzie ochoczo przyjmowano go pod dach, nakarmiono i dano prowiant na kolejne etapy wędrówki, ale były też domy, w których pielgrzymowi ostentacyjnie zamykano drzwi. Zdarzały się więc noce pod gołym niebem, na przystanku, czy też pod mostem. Nigdy jednak nie tracił nadziei, a wszelkie niewygody poświęcał Bogu jako pokutę. Wraz ze wzrostem zainteresowania wyczynem Bartka pojawiła się grupa ludzi, którzy chcieli go wesprzeć nie łamiąc jego podstawowych zasad, wśród których było wzbranianie się od przyjmowania pieniędzy i bezwzględny obowiązek przejścia całej trasy pieszo. Dzięki ludziom dobrej woli, jeszcze zanim Bartek opuścił Polskę w jego ekwipunku pojawił się lekki, poręczny namiot. Długą wędrówkę wypełniała modlitwa i radość obcowania z piękną stworzoną przez Boga naturą. Bartek codziennie starał się uczestniczyć we Mszy Świętej, regularnie odmawiał różaniec. W miarę możliwości codziennie wieczorem Bartek opisywał kolejny dzień wędrówki. Można odnieść wrażenie, że pobudzał go do tego fakt, że jego strona zaczęła cieszyć się w kraju niespodziewaną popularnością. Dostawał wyraźne sygnały, z których wynikało, że wędrujący nawrócony młodzieniec o „niełatwym” życiorysie dla wielu jest inspiracją do przewartościowania własnego życia. Dlatego niezależnie od zmęczenia, które narastało z dnia na dzień, Bartek uzupełniał swojego bloga, czym niejednokrotnie dodawał otuchy tym, którzy mieli swoje problemy z wiarą. Czytając jego wpisy widać szczere przywiązanie do wiary, odwagę jej głoszenia i bezwzględne przekonanie, że marsz do Medziugorje nie jest jedynie wakacyjną przygodą. Blog „z buta do Maryi” napisany jest językiem prostym i konkretnym. Wiele wyrażeń jest wprost bezkompromisowych, tak jak bezkompromisowe jest jego podejście do wiary. Szereg czytających go internautów to ludzie młodzi, którzy nie szukają w wierze teologicznych zawiłości. To często ludzie którzy potrzebują konkretu. Decyzja Bartka o tym, by zgodnie z potrzebą serca wyruszyć do Maryi przez pół Europy była właśnie takim konkretem.

 

Poznaj przygody Bartka Krakowiaka:

https://www.facebook.com/zbutadomaryi/

     
  • Bieżące wydanie w formacie PDF "Echa Medziugorja" zawiera tylko 1 stronę wydania papierowego. Osoby zainteresowane otrzymywaniem pełnej wersji „Echa” drogą elektroniczną, proszone są o podanie swoich danych ... (czytaj więcej)