Echo Maryi Królowej Pokoju
Strona Główna » Menu » Menu Górne » Archiwum » Komentarz do orędzia dla Mirjany z 2 września 2014r.

Komentarz do orędzia dla Mirjany z 2 września 2014r.

Orędzie dla Mirjany z 2.11.2014r.

„Drogie dzieci, jestem z wami z błogosławieństwem mojego Syna, z wami, którzy mnie kochacie i którzy staracie się mnie naśladować. Pragnę być również z wami, którzy mnie nie przyjmujecie. Wszystkim wam otwieram moje serce pełne miłości i błogosławię was wszystkich moimi macierzyńskimi rękoma. Jestem Matką, która was rozumie. Żyłam życiem tak, jak wy i przeżywałam jak wy cierpienia i radości. Wy, którzy doznajecie cierpień, rozumiecie mój ból i cierpienie z powodu tych moich dzieci, które nie pozwalają, aby oświecało ich światło mojego Syna, tych moich dzieci, które żyją w ciemności. Dlatego potrzebuję was, was których oświeciło światło i którzy pojęliście prawdę. Wzywam was do adorowania mojego Syna, aby wasza dusza wzrastała i osiągnęła stan prawdziwej duchowości. Apostołowie moi, wtedy będziecie mogli mi pomóc. Pomóc mi oznacza modlić się za tych, którzy nie poznali miłości mojego Syna. Modląc się za nich pokazujecie mojemu Synowi, że Go miłujecie i naśladujecie. Mój Syn obiecał mi, że zło nigdy nie zwycięży, ponieważ tutaj jesteście wy, dusze sprawiedliwych; wy, którzy wasze modlitwy staracie się wypowiadać sercem, wy którzy swoje bóle i cierpienia ofiarujecie mojemu Synowi: wy, którzy rozumiecie, że życie jest tylko jednym mrugnięciem: wy którzy tęsknicie za Królestwem Niebieskim. To wszystko czyni was moimi apostołami i prowadzi was do zwycięstwa mojego Serca. Dlatego, moje dzieci, oczyśćcie wasze serca i adorujcie mojego Syna. Dziękuję wam!”.   

            Wszystkie orędzia naszej Matki są mi bliskie, ale to szczególnie trafia do mojego serca. Rozbudza ono we mnie jeszcze bardziej pragnienie realizowania mojego (naszego) głównego powołania, które równocześnie jest częścią naszej człowieczej natury. Każde słowo tego orędzia wyraża głębokie pragnienie naszej Mamy, abyśmy szli tą drogą, naśladując Ją. Maryja bowiem jest najlepszą wstawienniczką.

 

Żywy kontakt

„Drogie dzieci, jestem z wami z błogosławieństwem mojego Syna, z wami, którzy mnie kochacie i którzy staracie się mnie naśladować. Pragnę być również z wami, którzy mnie nie przyjmujecie. Wszystkim wam otwieram moje serce pełne miłości i błogosławię was wszystkich moimi macierzyńskimi rękoma.

            Już w pierwszych dwóch zdaniach Swojego orędzia, nasza Matka uzmysławia nam coś bardzo ważnego. Coś, co często nam umyka, a mianowicie, że każdy może usłyszeć lub przeczytać słowa Matki, co nie jest równoznaczne z żywym kontaktem z Nią. Maryja podkreśla, że mówi teraz, równocześnie do tych, którzy Ją kochają i starają się Ją naśladować, jak również do dzieci, które Jej nie przyjmują.

            Tak sobie myślę, że nie chodzi tu tylko o ludzi, którzy po prostu „nie uznają” Maryi, bo, jak przypuszczam, te Jej dzieci, nawet nie chcą słyszeć, ani czytać o Maryi. One mogą doświadczyć macierzyńskiej miłości świętej Matki, tylko dzięki nam, dzieciom, które Ją naśladują.

            Czuję w sercu, że chodzi też o tych z nas, którzy pozostają na poziomie mechanicznego odmawiania modlitw, mechanicznego czytania Jej orędzi i na tym koniec!? Nie podejmują już starań, aby Ją naśladować. Z miłości.

Nasza Matka Maryja zapewnia nas, z miłością, że pragnie być ze wszystkimi, bo za każdego umarł Jej Syn i każdego z osobna powierzył Jej macierzyńskiej opiece... pod krzyżem.

            Żeby kogoś pokochać, trzeba wejść z tym kimś w osobową relację, a do tego potrzeba wysiłku umysłu i otwarcia serca, zwłaszcza, gdy mamy do czynienia z osobą, której nie widzimy w sposób fizyczny. W tym momencie myślę o naszej Mamie Maryi. Wiemy, że Ona kocha wszystkie Swoje dzieci, ale często umyka nam, że jest obecna w sposób konkretny i rzeczywisty, w codzienności tych wszystkich, którzy Ją przyjęli. Inne dzieci pozostają jedynie na poziomie słyszenia dźwięku Jej wypowiedzi, albo liter spisanych na kartce.

            Tylko dzieci, które wchodzą w żywą relację z Maryją, za pomocą decyzji swojej dobrej woli, na poziomie swojego serca, umysłu, świadomych działań i starań w upodabnianiu się do Niej. Tylko te dzieci są w stanie przyjąć błogosławieństwo Jej Syna, które wyprosiła od Niego dla nas.

            Zupełnie tak, jak kiedyś w Kanie Galilejskiej nakłoniła Jezusa do dokonania cudu, bo zauważyła, że weselnikom brakuje wina. Słudzy bez wahania robili najbardziej absurdalne czynności, bo Matka Jezusa im powiedziała: „Zróbcie wszystko, cokolwiek wam powie”.

Nasza Mama jest miłośniczką wszelkich cudów jakich dokonuje w nas i dla nas Jej Syn!!! Ona wie, że każde takie wydarzenie oddaje chwałę naszemu Ojcu i że całe nasze jestestwo może sycić się radością takiego wydarzenia. Ona wie, że wszystko, co zostało stworzone przez naszego Boga, jest powołane i ukierunkowane do oddawania Mu chwały. To za przebywaniem w Chwale Boga tęsknią nasi współbracia z Czyśćca...

            Dzieci, które nie przyjęły Maryi jako Matki, nie dadzą rady przyjąć błogosławieństwa Jezusa, które Ona niesie wszystkim dzieciom. Przypomina mi się przykład, dobrze obrazujący tą sytuację. To obraz szklanki, którą Bóg chce wypełnić żywą wodą. „Leje i leje” całe zdroje łask, ale żadna szklanka, która jest odwrócona dnem do góry (jest zamknięta), tych zdrojów nie przyjmuje. Całe bogactwo łask spływa po niej i szklanka nadal pozostaje pusta. 

            Maryja jest smutna, gdy życiodajne i przemieniające błogosławieństwo Jezusa, które wyprosiła dla nas, nie wypełni wnętrza człowieka. Tym bardziej, że widzi jakie to cierpienie dla Jej świętego Dziecka, a naszego Zbawiciela.

A jednak zapewnia nas Ona, że dla wszystkich dzieci ma otwarte Serce i każde jedno błogosławi swoimi macierzyńskimi rękoma. Obyśmy nie byli jak szklanka odwrócona dnem do góry!

Jestem Matką, która was rozumie. Żyłam życiem tak, jak wy i przeżywałam jak wy cierpienia i radości. Wy, którzy doznajecie cierpień, rozumiecie mój ból i cierpienie z powodu tych moich dzieci, które nie pozwalają, aby oświecało ich światło mojego Syna, tych moich dzieci, które żyją w ciemności. Dlatego potrzebuję was, was których oświeciło światło i którzy pojęliście prawdę.

            To naprawdę cudowne w jak intymną rozmowę wchodzi z nami Maryja. Ona wie, że każdemu człowiekowi, najpierw potrzebna jest świadomość, że jest rozumiany. Że zauważa się Jego ból, rozterki, nie potępia się i nie ocenia popełnionych błędów.

Dopiero wtedy, gdy nasza kochana Mama, okazała nam swoje zrozumienie odwołała się do tego, co przeżywamy w codzienności: „Wy, którzy doznajecie cierpień, rozumiecie mój ból i cierpienie (...)”   podbija moje serce!

            Matko moja kochana, Maryjo, tak, znam ból rodzica, który jest bezradny w obliczu złych wyborów swojego dziecka, który widzi, że idzie ono drogą upadku i degradacji, a równocześnie nie słucha ostrzeżeń, odrzuca rodzicielską pomoc, a troskę przyjmuje jako atak na własną wolność. Nazywa nasze przekonania ciemnogrodem, mówi pogardliwie, a nawet z nienawiścią... Ilu nas, rodziców cierpi katusze, bo dziecko nie chce wyjść ze stanu upodlenia grzechem w jakim się znajduje.

            Tak, nasza ukochana Matko! Rozumiemy, co dzieje się w Twoim Świętym, Niepokalanym Sercu, choć nie do końca zdajemy sobie sprawę z poziomu Twojego bólu. Przykro nam, że Twoje Serce cierpi, przykro nam, że cierpi Twój Święty Syn i nasz Niebieski Ojciec!

Pragniemy spełnić Twoją prośbę, chcemy stać się użyteczni i pomocni w ratowaniu naszych Sióstr i Braci, którzy są Dziećmi Bożymi. Te ukochane przez Ciebie Dzieci, nie pozwalają oświecić się Światłem samego Boga. To Dzieci, które z bezmyślnym uporem żyją w ciemności.... choć wcale nie muszą!?

Wzywam was do adorowania mojego Syna, aby wasza dusza wzrastała i osiągnęła stan prawdziwej duchowości. Apostołowie moi, wtedy będziecie mogli mi pomóc. Pomóc mi oznacza modlić się za tych, którzy nie poznali miłości mojego Syna. Modląc się za nich pokazujecie mojemu Synowi, że Go miłujecie i naśladujecie.

            Święta Matka od razu mówi swoim dzieciom, konkretnie, w jaki sposób możemy Jej pomóc. Adoracja, trwanie w rzeczywistej obecności Jej Syna, tacy, jacy jesteśmy. W Prawdzie. Nie musimy udawać lepszych niż jesteśmy. Nie musimy dużo mówić, żeby nie „zagadać” intymności w jaką pragnie wejść nasz Jezus z każdym z nas. On w nas wierzy! Powiedział Swojej Mamie, że zły nie zwycięży, bo my jesteśmy!

            Tak sobie myślę, że powinniśmy w czasie adoracji nauczyć się raczej nasłuchiwać, bo Jezus pragnie w czasie tego intymnego spotkania mówić do nas. On pragnie sercom czystym, otwartym i nie skoncentrowanym na sobie, pokazywać jakie ma plany. I to właśnie, co On nam pokaże, co do nas powie ma być przedmiotem gorliwej modlitwy wstawienniczej. Bo Nasz Brat nie ukaże nam niczego, co nie byłoby zgodne z planami naszego Ojca. A to Jego - wola Stwórcy,  ma kwitnąć w życiu i sercu każdego z nas.

            Maryja wie, że jak pozwolimy Jezusowi do nas przemawiać, wejdziemy w przestrzeń cudownej zażyłości, a to poprowadzi nas do jeszcze większej wiary. Jeśli będziemy trwać przed Żywym Bogiem, który ukazuje się tu na ziemi zakryty(!) materialnym, białym opłatkiem, będziemy w stanie przyjmować moc łaski wiary. Stoi przed nami tak, jak niegdyś przed Apostołami, którzy prosili Go o przymnożenie wiary: „Apostołowie prosili Pana: «Przymnóż nam wiary!» Pan rzekł: «Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: „Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze!", a byłaby wam posłuszna”(Łk 17,5-6).

Tak nasz Jezu! To wiara uzdalnia nas do świadomego kroczenia w Twojej mocy. W mocy Twojego Imienia, które nam się słusznie należy, bo jesteśmy Córkami i Synami Króla. Jesteśmy Jego przedstawicielami na ziemi. Powinniśmy działać w Jego Imię! Jezus powiedział tuż przed Swoim Wniebowstąpieniem: „I rzekł do nich: «Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu! Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony. Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: w imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą, i ci odzyskają zdrowie»”(Mk 16,15-18).

Powołując się na wieczne i niezmienne Słowo Pana, możemy się modlić: „W mocy Imienia Jezus, ja tobie mówię niech wszelka przewrotność, wszelka zatwardziałość serca wyrwie się z korzeniami: z umysłu i serca mojego współbrata i całego Jego drzewa genealogicznego. Wyrwijcie się jak morwa i rzućcie się w „morze”, w niebyt!

A Ciebie moja ukochana Matko proszę, abyś swoimi świętymi rękami, pełnymi Jezusa - Wody Żywej, obmywała rany po tym usuniętym grzechu. Obmyj Święta Matko te miejsca Przenajświętszą Krwią Jezusa, która wybiela każdy grzech, która leczy i zabezpiecza przed ponownym zainfekowaniem  oczyszczone rany! Niech te miejsca zostaną wypełnione  Duchem Świętym, aby w Jego mocy mogli stawiać czoło walkom przeciw pokusom. Amen”.

            Tylko wzrastając na wyżyny prawdziwej duchowości, będziemy w stanie pomóc naszej Matce. Bo to walka Zwierzchności. Nie wystarczy „zwykłe” chodzenie do kościoła i mechaniczne odmawianie modlitw. Musimy pozwolić się wyprowadzić „na środek jeziora, w nocy i jeszcze w czasie burzy” - tak jak św. Piotr - wtedy zostaniemy wewnętrznie, duchowo przemienieni.

            Jeśli będziemy modlić się za naszych współbraci jak przystało na dzieci królewskie, udowodnimy naszemu Bratu, że nie na darmo za nas umarł. Że kroczymy w Jego mocy i w Jego błogosławieństwie. Będzie widział, że działamy w mocy Jego Imienia, że robimy to, co przepowiedział Swoim apostołom (Mk 16,15-18).

To całe nasze postępowanie, stanie się dowodem, że Mu ufamy, że traktujemy Jego słowa poważnie: „Robimy to, bo Ty Panie powiedziałeś, że będziemy to robić. To nam wystarczy”.

 

Mój Syn obiecał mi, że zło nigdy nie zwycięży, ponieważ tutaj jesteście wy, dusze sprawiedliwych; wy, którzy wasze modlitwy staracie się wypowiadać sercem, wy którzy swoje bóle i cierpienia ofiarujecie mojemu Synowi: wy, którzy rozumiecie, że życie jest tylko jednym mrugnięciem: wy którzy tęsknicie za Królestwem Niebieskim. To wszystko czyni was moimi apostołami i prowadzi was do zwycięstwa mojego Serca.

To naprawdę bardzo intymne wyznanie:  Mój Syn obiecał mi, że zło nigdy nie zwycięży, ponieważ tutaj jesteście (...). Nie z każdą osobą byśmy tak rozmawiali. Wzrusza mnie, że nasza Mama z taką ufną prostotą się do nas zwraca. Treść słów jakie do nas wypowiada, ubogaca mnie, bo widzę w jeszcze szerszym i głębszym sensie czym jest potęga Słowa, wypowiedzianego przez Syna-Boga. „Mój Syn obiecał mi”. Maryja mówi, że Jezus zapewnił Ją, że zło nigdy nie zwycięży, bo my tu jesteśmy! To jest tak pewne, jakby się już działo.

Jezus nie mówi o nas z wahaniem. Jego przekaz jest jasny: Ponieważ Matko, na ziemi są Twoje dzieci, prowadzone przez Ciebie z macierzyńską Miłością, zło nie zwycięży! Ta pewność i wiara naszego Zbawiciela w ułomne ludzkie dzieci, naprawdę mnie porusza i uspokaja, bo wiem, że Jezus nie pozwoli nam pobłądzić.

Dlatego, moje dzieci, oczyśćcie wasze serca i adorujcie mojego Syna. Dziękuję wam!”.  

            Ale żeby to wszystko nastąpiło musimy mieć czyste serca! Co Syn Maryi uważa za nieczyste możemy przeczytać w Ewangelii św. Marka 7,20b-23: «Co wychodzi z człowieka, to czyni go nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym».

           To Bóg jest tym „kluczem” do zrozumienia kim są dzieci Boże, a więc my i Ci, za którymi mamy się wstawiać, za którymi tęskni cała Trójca i nasza Matka Maryja. Miara świata niczego nam nie wyjaśni. Musimy się pozbyć tego całego chaosu, który reprezentuje myślenie świata i czyni nas nieczystymi.

            Jeśli nie poddamy się, z zapałem(!), zabiegom oczyszczania „współpracując” z Synem Maryi,   nie będziemy w stanie „oglądać” żywego Boga, również w czasie adoracji. Jezus, gdy jeszcze przebywał z nami na ziemi, w Swoim ludzkim ciele, powiedział na „Górze Błogosławieństw”: „Błogosławieni czystego serca, albowiem [to]oni Boga oglądać będą”(Mt 5,8).

Dlatego oczyszczajmy i obmywajmy nasze serca Przenajświętszą Krwią Chrystusa, i adorujmy Go nasłuchując, co nam powie, nasz Bóg i Brat.

            A wszystko to niech dzieje się w Twojej świętej Obecności, kochana Mamo, dzięki Twojemu macierzyńskiemu wstawiennictwu. Jak mówią słowa Psalmu 24,3-5: „Kto wstąpi na górę Pana,
kto stanie w Jego świętym miejscu? Człowiek o rękach nieskalanych i o czystym sercu, który nie skłonił swej duszy ku marnościom i nie przysięgał fałszywie. Taki otrzyma błogosławieństwo od Pana
i zapłatę od Boga, Zbawiciela swego”.

            Wiemy, że to Ty Jesteś zawsze najbliżej Boga, na Jego Świętej Górze, bo jesteś człowiekiem o nieskalanych, macierzyńskich rękach i o czystym sercu. I tak bardzo pragniesz, abyśmy Ciebie naśladowali. Niech więc się tak stanie. Amen.

Bogumiła

     
  • Bieżące wydanie w formacie PDF "Echa Medziugorja" zawiera tylko 1 stronę wydania papierowego. Osoby zainteresowane otrzymywaniem pełnej wersji „Echa” drogą elektroniczną, proszone są o podanie swoich danych ... (czytaj więcej)